niedziela, 13 lipca 2014

Stół

I.

Siedzę przy stole, trochę już trzeszczy.
Obserwuję zachód słońca. 
Z okna kuchni doskonale widać 
wolno opadającą czerwoną kulę. 

Siedzę przy kuchennym stole.
Trochę trzeszczy, bo jest już stary. 
Powiedziałem: „Zróbmy to jak Frank i Cora.” 
Tylko się uśmiechnęłaś. 
Wytrzymał. 


II.

Ulica jest czerwona. Niebo jest czerwone.
Siedzę przy stole w kuchni. Patrzę na zachód. 
Gałęzie jeszcze nie wypuściły liści i układają się w pajęczynę. 
W jej środku wielki ceglasty pająk. 


III.

Mówisz: „Kupmy w końcu nowy stół.”
Dlaczego? 
Dobrze się siedzi przy nim i patrzy na zachód słońca. 
Dobrze się przy nim siedzi i patrzy w oczy. 
Dobrze się przy nim śmieje, je zupę i kłóci. 

Posłuchaj jak trzeszczy.
Pamiętasz historie, które opowiada? 

sobota, 7 grudnia 2013

Stwarzanie

Stwarzanie

Wygnany na balkon,
Rozpoczynam poznawanie jego terytorium.

Gładka powierzchnia kafli
Jest tylko z pozoru
Pozbawiona rzeźby.

Wczoraj, w kącie powstała pustynia.
Wielki Bóg – Dziecięce Wiaderko z chrzęstem
Stworzył na pierwszej ćwiartce
Miejsce dla eremity.

Dzisiaj, na granicy pustyni,
Drugi Bóg – Dziecięca Zielona Konewka,
Stworzył morze.

Uciekam przed nimi, jestem w drodze do trzeciej ćwiartki.
Papieros jeszcze się żarzy, zamierzam w wąwozach fug,
Między ceramicznymi płaskowyżami rozpalać ogniska.

Nie wiem, co z ostatnią ćwiartką,
Kto ją zagospodaruje
I czy będzie łaskawy ten Bóg?

A może zanim się obejrzę:
Bóg – Wielka Miotła,
Zmiecie mnie poza krawędź.

piątek, 6 grudnia 2013

Manifest

Manifest

Nie pozwalajcie dzieciom
Czytać poezji
Niech wyrosną na spiżowych mężczyzn
Z błyskiem słońca na łysinach
Niech wyrosną na silikonowe sex bomby
Przyozdobione atutami paleolitycznej Wenus
Niech posługują się słownikiem z trzech
wyrazów

Nie pozwalajcie dzieciom
Czytać w ogóle
Wzmacniajcie w nich pogardę
Do wszystkiego co nie świeci
To dobry trening na XXI wiek
Nowoczesny człowiek nie może
Podlegać bezsensownym uczuciom.

Inowrocław, 2000


czwartek, 5 grudnia 2013

Rondo

Rondo

Ogień zgasł w piecu. Noc zgasła.
Stuka do drzwi zziębnięty dzień.
Nie chcę mu otwierać. Idę do drzwi.
Bez słów wciska się pod kołdrę.
Na moje miejsce. Odstawiam sen.
Trzeźwieję. Golę się. Zmywam noc.
Oswojona powtarzalność pozwala żyć.
Zadawać pytania. Cichnąć. Słuchać.
Wtapiać się, tak żeby zniknąć.
Albo jak w wierszu z tego rumuńskiego filmu.
Zmniejszać się do ziarenka fasoli.
Znam świetnego poetę z tej samej ulicy.
Poeta pyta siebie często pogodnie:
Kto pisze twoje wiersze, daje słowa?
Czasem proszę Poetę o modlitwę za mnie.
On ma lepszy kontakt z nadprzyrodzonym.
U mnie ciągle z tym kiepsko.
Jakoś mi wszyscy oni zobojętnieli.
Na mojej ulicy co roku to samo.
Wiosną zielenieje szpaler drzew.

środa, 4 grudnia 2013

Pamięć

Pamięć

kochankowie przedmieść
lekko uniesieni ponad krawężnikiem
wypatrują autobusu - arki unoszącej pragnienia
tam gdzie powiatowe miasto
metropolia rozgoryczenia
i srających psów
na wyszczerbionych chodnikach

monety skrupulatnie odliczone pobrzękują
jak parzące się w marcu koty
dwa sześćdziesiąt rozkwita
od grudnia do końca listopada

znikają
przystanek odpływa
na kilka godzin
spędzonych pospiesznie
zanim wróci pamięć

jednak i tu
czasem niebo jest błękitne
choć autobus pełen - istna wyspa Kirke

wtorek, 3 grudnia 2013

Port (II)

Port (II)

Na linii horyzontu
Obiecuje przystań

Po to właśnie musisz
Wracać z limes mundi

Na brzeg gdzie pod stopami

Zgrzytają białe muszle w piachu

poniedziałek, 2 grudnia 2013

Terytorium

Terytorium

Patrzę przez okno na świat z pokoju syna.
Najładniejsza część ulicy śpiewa na powitanie wiosny.
Szpaler drzew po obydwu stronach jezdni starcza za las.
Od skrzyżowania do skrzyżowania - mały kosmos.
Zza szyby oglądam panoramę mojego terytorium i to mi wystarczy.
Dzisiaj nie ruszam poza jego granice.