Mliko i Mniód
To
zdarzyło się wczoraj:
Podał
mi kubek parującego mleka z wieczornego udoju:
„Pij
mliko póki ciepłe.”
Pachnące,
rozświetliło zimowy wieczór.
W
wielkich czarnych oczach krowy, zabłysło lato
i
trawa, którą kosiliśmy nad jeziorem.
To
zdarzyło się wczoraj:
Brnąc
po kolana w śniegu poszliśmy szukać choinki.
Dziadek
mówił z uśmiechem: „Szukaj najładniejszej,
która
najładniej pachnie. Tak, żeby starczyło do Trzech Króli.”
Na
jego wąsach usiadły wszystkie gwiazdy.
To
zdarzyło się wczoraj:
Przynieśliśmy
Najpiękniejszą z Górzyńskich lasów.
Babcia
podśpiewywała:
„Oj
czom Halu ne tancujesz, Halu ty moja!
Bo
ne maju korałikiw diwczyna twoja.”
i
parzyła drób biegający jeszcze rano po podwórzu.
To
zdarzyło się wczoraj:
„Pajda
chleba w dłoń i do drewutni marsz!”
Głos
ułana od Kleeberga odbijał się iskrami
od
sufitu, iskrami których nie zgasili ani brunatni
ani
czerwoni. Nauczyli go tylko, żeby w chusteczce
od
babci nosić pajdę chleba do późnej starości.
To
zdarzyło się wczoraj:
Siekiera
wyłuskiwała tajemnice drewna.
Zimy,
wiosny, lata i jesienie zamknięte w słojach,
sękach
i żywicy. Drzazgi fruwały dookoła,
masło
i miód mieszały się z zapachem drewna.
Dźwięczała
siekiera i skórka chleba.
A
on mi nigdy nie powiedział, że kiedyś szedł
przez
linię frontu i pola minowe, żeby uruchomić młyn.
To
było wczoraj:
W
szczeliny drewutni zaglądał mróz i wiatr,
koty
zwabione zapachem wygrzebały się z siana,
bezczelnie
zaczęły się łasić do stop.
Zebraliśmy
drwa i poszliśmy gapić się
jak
Babcia szykuje kutię.
To
wszystko zdarzyło się wczoraj a może sto lat temu?
A
ja jeszcze teraz trzymam w ręce kubek mleka
i
pajdę chleba z masłem i miodem.