niedziela, 24 listopada 2013

IX.

IX.


Gałęziami wierzby delikatnie porusza wiatr.
Wydaje się, że teraz zapanuje cisza,
i że skończyła się jesienna destrukcja.
Patrzę przez świat na zamknięte okno,
bezpiecznie tłumi każdy szum,
miękko zniekształca blade światło.


Zdezorientowany wpatruję się w światło.
Cieszę się, że za oknem cichnie wiatr,
i cichnie z każdą minutą deszczu szum.
Po tej stronie niczym nie zmącona cisza,
jak strażnik dzieli mnie od świata okno,
po jego drugiej stronie jesienna destrukcja.


Gdzieś daleko odbywa się destrukcja,
w gęstych chmurach znika dnia światło.
W oku cyklonu błękitne, przejrzyste okno.
Dookoła noc na strzępy rozrywa wiatr,
Przed uderzeniem nawałnicy błoga cisza,
jedynie daleki słychać oceanu szum.


Z tej strony jest ciepło, cichy kaloryfera szum,
a w radio seny głos powtarza: „Destrukcja“.
Poza tym senna dookoła cisza.
Miasto oddaje nocy sztuczne światło.
Noc wcale nie jest czarna, tylko cichnie wiatr,
próbuje się dostać do środka przez zamknięte okno.


Chroń mnie moje okno!
Zagłusz ten szum!
Niech nie wdziera się tu wiatr!
Po drugiej stronie destrukcja,
mdłe latarni ulicznych światło.
Niech mnie ogrzewa obojętności cisza.


Dzisiaj nie będzie spokoju, to złudna cisza,
bo przed zgiełkiem nie obroni okno.
Wdziera się w ten spokój niebieskie światło,
w środku słychać rozbieganych myśli szum.
Dzisiaj noc ma imię destrukcja „Destrukcja“.
Wyje za oknem jej szalony brat „Wiatr“.


Porusza gałęziami wiatr, i złudna za oknem cisza.
Jesienna destrukcja wdziera się przez zamglone okno.
Ściszonego radia szum, kradnie brzaskowi światło.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz