Biegun
Kiedy
został sam wymalował mieszkanie na biało.
Nie
rozpaczał ani nie porzucił stałych zajęć.
Dotychczasowy
świat pozostał całkiem nietknięty.
Biel
mieszkania zatrzymywała go coraz częściej.
Właściwie,
sympatia do bieli rosła z dnia na dzień.
W
ciszy ścian hibernował się i stygnąc zapominał.
Pewnego
dnia w stercie gazet wygrzebał kolorowe pismo.
Na
zdjęciu igloo na tle błękitnego polarnego nieba.
W
innym kolorowym magazynie wygrzebał fotografię
pustej
szpitalnej sali. Zupełnie podobnej do tamtej.
Oprawione
w ramki zawisły na gładkich ścianach w największym
pokoju,
który stał się wierzchołkiem dryfującej lodowej góry.
Czeka
w milczeniu polując na foki i białe niedźwiedzie.
Ma
już pełną lodówkę mięsa i niebo ciągle bez chmur.
Niebo
ponad górą jest wiecznie błękitne. Bezchmurne.
Wprost
z sali wychodzą razem na spacer. Jest szczęśliwy.
Pod
lodem pluskają ryby, harcują foki. Kończy się polarny dzień.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz