piątek, 8 listopada 2013

Biegun

Biegun

Kiedy został sam wymalował mieszkanie na biało.
Nie rozpaczał ani nie porzucił stałych zajęć.
Dotychczasowy świat pozostał całkiem nietknięty.

Biel mieszkania zatrzymywała go coraz częściej.
Właściwie, sympatia do bieli rosła z dnia na dzień.
W ciszy ścian hibernował się i stygnąc zapominał.

Pewnego dnia w stercie gazet wygrzebał kolorowe pismo.
Na zdjęciu igloo na tle błękitnego polarnego nieba.
W innym kolorowym magazynie wygrzebał fotografię
pustej szpitalnej sali. Zupełnie podobnej do tamtej.

Oprawione w ramki zawisły na gładkich ścianach w największym
pokoju, który stał się wierzchołkiem dryfującej lodowej góry.

Czeka w milczeniu polując na foki i białe niedźwiedzie.
Ma już pełną lodówkę mięsa i niebo ciągle bez chmur.

Niebo ponad górą jest wiecznie błękitne. Bezchmurne.
Wprost z sali wychodzą razem na spacer. Jest szczęśliwy.
Pod lodem pluskają ryby, harcują foki. Kończy się polarny dzień.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz