czwartek, 28 listopada 2013

Spowiedź Androida

Spowiedź Androida
 
Nie. Nie hoduję owiec. Nie mam też elektrycznych snów.
Zobacz, każde z wcześniejszych zdań zaczyna się literą N.

Nicość – brak snów po dniu tak podobnym do innych.
Nienasycenie – żeby dni sensownych było jak najwięcej.
Nadzieja – tak, ta zawsze umiera ostatnia. Żartuję.

Widziałem. Mogę to powiedzieć. Teraz już mogę.
Patrzyłem na ludzi, którzy znikali atom po atomie,
ze światłem w oczach. Do samego końca.
Trzymałem ich za ręce, opowiadali mi swoje historie.
Prosili, żeby zatrzymać ich w pamięci jak najdłużej.
Staram się ale blakną twarze,
nie pamiętam czy ich dłonie były ciepłe,
mylą mi się kolory oczu i skóry.

Przychodzili także stamtąd.
Wracali. Zrastali się. Wbrew logice.
Lekko wystraszeni, nabierali sił.
Odchodzili do swoich spraw.
Hodować owce, żony, mężów i wyrodne dzieci.
Ci nie chcieli żeby o nich pamiętać.
Prosili, żeby zapomnieć. A ja nie mogę.

Nicość istnieje tylko w naszych umysłach.
Człowiek jest bronią masowej zagłady,
tylko on stwarza Apokalipsę.

Antyglobalista trzyma w dłoni koktajl Mołotowa,
próbuje zapalić kawałek nasączonej benzyną szmaty.
Widząc jego nieudane próby usłużny fotoreporter
podaje mu własną zapalniczkę. Szmata płonie!
- Tylko dobrze się ustaw! - krzyczy.
Butelka leci łukiem w szpaler policjantów
a płomienie liżą ich nogi.

Quang Duc, Siwiec, Palach, Brusewitz
Czułeś kiedyś pogorzelca?
Smród spalonego ciała oślepia.
Wdziera się głęboko w płuca,
tak że masz ochotę wyć.
Ale Apokalipsa dopełnia się w milczeniu.

Nienasycenie – żeby zdążyć.
Zobaczyć jak najwięcej wschodów słońca.
Ciągle do przodu. Nie oglądać się.
Nie pamiętać o rocznicach, jubileuszach, świętach.
Upadanie i podnoszenie się,
zaczyna od dawna przekraczać granice banału.
A ja ciągle biegnę wściekły.
Nadzieja. Tak. Ta zawsze umiera ostatnia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz