Czekolada
we dwoje
Właśnie
zaczęli grzać. Wagon wypełnił się ciepłem.
Pociągiem
donikąd za chwilę ruszymy w drogę.
Zimowy
poranek i rondo czarnego kapelusza.
Gdyby
jeszcze była biała lokomotywa,
czułbym
się jak Stachura.
Nie
wiem skąd wyciągnęłaś tabliczkę
gorzkiej
czekolady.
Siedzimy
w pociągu bez przedziałów.
Katedrze, której przestrzeń tłumi śmiech.
Siedzimy nie przeczuwając, że niedługo
zabraknie nagany za wiersz zbyt ckliwy.
Pociąg
w końcu ruszył.
Wystawialiśmy twarze na lodowaty powiew.
Podróż z Torunia dobiegła końca.
Łzy
błyszczą pod
rondem
czarnego kapelusza.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz