Stwarzanie
Wygnany na balkon,
Rozpoczynam poznawanie jego terytorium.
Gładka powierzchnia kafli
Jest tylko z pozoru
Pozbawiona rzeźby.
Wczoraj, w kącie powstała pustynia.
Wielki Bóg – Dziecięce Wiaderko z chrzęstem
Stworzył na pierwszej ćwiartce
Miejsce dla eremity.
Dzisiaj, na granicy pustyni,
Drugi Bóg – Dziecięca Zielona Konewka,
Stworzył morze.
Uciekam przed nimi, jestem w drodze do trzeciej ćwiartki.
Papieros jeszcze się żarzy, zamierzam w wąwozach fug,
Między ceramicznymi płaskowyżami rozpalać ogniska.
Nie wiem, co z ostatnią ćwiartką,
Kto ją zagospodaruje
I czy będzie łaskawy ten Bóg?
A może zanim się obejrzę:
Bóg – Wielka Miotła,
Zmiecie mnie poza krawędź.
lubie to
OdpowiedzUsuńWiersz wciąga, jak się wciąga dym papierosa do płuc, co podobno sprawia przyjemność. Mnie sprawia przyjemność czytanie tych wersów, bo budują w mojej wyobraźni kolejne obrazy i czuję się jak mała dziewczynka, którą zamknięto w małej, nieciekawej przestrzeni, ale to kompletnie nie przeszkadza, by poczuć wielką przestrzeń i widzieć to, czego się pragnie. Przeczytałam i zdystansowałam się do dużej dziewczynki we mnie. Świetny!
OdpowiedzUsuń