czwartek, 5 grudnia 2013

Rondo

Rondo

Ogień zgasł w piecu. Noc zgasła.
Stuka do drzwi zziębnięty dzień.
Nie chcę mu otwierać. Idę do drzwi.
Bez słów wciska się pod kołdrę.
Na moje miejsce. Odstawiam sen.
Trzeźwieję. Golę się. Zmywam noc.
Oswojona powtarzalność pozwala żyć.
Zadawać pytania. Cichnąć. Słuchać.
Wtapiać się, tak żeby zniknąć.
Albo jak w wierszu z tego rumuńskiego filmu.
Zmniejszać się do ziarenka fasoli.
Znam świetnego poetę z tej samej ulicy.
Poeta pyta siebie często pogodnie:
Kto pisze twoje wiersze, daje słowa?
Czasem proszę Poetę o modlitwę za mnie.
On ma lepszy kontakt z nadprzyrodzonym.
U mnie ciągle z tym kiepsko.
Jakoś mi wszyscy oni zobojętnieli.
Na mojej ulicy co roku to samo.
Wiosną zielenieje szpaler drzew.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz