poniedziałek, 11 listopada 2013

Wilk

Wilk

Z nosem przy ziemi, zatrzymuję się od czasu do czasu.
Wyznaczam własne terytorium, gorącym oddechem.
Biegam truchtem dookoła miasta, szczerząc kły.
żyję na pograniczu, nasłuchując odgłosów w ciemności.

Nie mam stada, już nie mam stada. Znowu wybrałem.
Zostałem sam, na granicy miasta, dziki i wolny.
Czasem patrzę na nie z daleka, przyczajony wśród traw.
Szczególnie pięknie wygląda w nocy, wyobrażam sobie,
że patrzy na mnie tysiąc innych, czujnych wilków.

Ale w jego zakamarkach, ujadają tylko dzikie psy.
Biegają stadami, trzymamy się od siebie z daleka. Mimo wszystko.
Wiemy o sobie, ale zajmujemy się własnymi sprawami.
Ja sikam na polne kamienie, one na mury kamienic.

Przekonani o własnej wyższości,
Trzymamy się od siebie z daleka.
Chociaż pijemy z kałuż po tym samym deszczu,
wyjemy do tego samego księżyca,
czeka nas ten sam kij hycla.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz