Obca mgła
Pokój wypełniał się dymem i muzyką z winylowej płyty. Czułem narastające w tych dwojgu napięcie.
Kiedy dzisiaj to sobie przypomnę – powiedziała – nie mogę w to uwierzyć. Jedna puszka fasolki na cały dzień. Żyliśmy tak ponad miesiąc.
Kiedyś stojąc przed wystawą powiedziałem do niej – nie pamiętam smaku mleka.
Uśmiechnęła się zawijając Virginię w szeleszczącą bibułkę Rizla. Nienawidzę fasolki i mgły.
Tak... ale po tej fasolce kochaliśmy się do upadłego i pielęgnowaliśmy sny.
On chciał zostać sławnym didżejem a ja chciałam sobie kupić firmowe dżinsy a nie zagrzybiony syf z lumpeksu.
Wiesz to wszystko w sumie było bardzo proste, wystarczyło tylko chcieć, zacisnąć zęby i nie dać się zeszmacić. Teraz kiedy go przytulam do siebie, wiem że zrobilibyśmy to jeszcze raz. Nie żałuję ani jednej puszki tej cholernej fasolki.
Przyglądam się tym dwojgu, w tatuażach zapisana historia życia, w pokoju tytoniowa mgła, za oknem mgła.
Ona podchodzi do okna i mówi...
Wszystko pięknie się teraz układa. To nic, że za oknem jest mgła, ale jeszcze ciągle nie mogę się do niej przyzwyczaić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz