środa, 20 listopada 2013

Nihil

Nihil

Odbija mi się Sartrem.
Za moim oknem budują
Autostrady i wieżowce.
Ponad ogrodem wyznaczono
Korytarze dla
śmigłowców bojowych.
Czy ty mnie, wiesz, tak w ogóle?

Patrzę w sufit, w mleczne kręgi.
Jest mi nijako. Dobrze.
Siedzisz odwrócona
Już tylko pojedyncze lodowce
Zostały na szczytach kręgosłupa.

Przygarnijmy kota. Utuczymy go, spasiony zostanie padyszachem domu.
W nocy nie zgubimy do siebie drogi kiedy zielonymi ślepiami rozjaśni
Ścieżki między meblami.
Albo będzie latarnią morską wyludnionego archipelagu.
W deszczowe dni będziemy go obserwować dumnie spacerującego
Po ogrodzie.
Czy ty mnie? Wiesz.

Werbel wybija rytm.
Równaj, równaj, równaj
Nie nadążamy.
Wszystko dlatego, że
Ciągle jestem karłem stojącym na klifie.
Dziwolągiem któremu kiedyś się zamarzyło
Posłuchać oceanu gryzącego wędzidło brzegu
I w nieustannym galopie pieniącego się na porzuconych muszlach.
Teraz wróciłem, żeby usiąść na skraju twojego uda
I przepędzić zimę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz