Jazon
I.
Kobieta,
która mnie niesie wciąż
od
lat, nie pozwala mi upaść.
Powtarza
– umiesz iść sam, wiem to.
Kiedyś
będziesz gotowy na krok,
ten
pierwszy, znowu samodzielny,
otworzysz
znów oczy i serce
byle
dalej mieć mrok za sobą.
Kobieta,
która mnie niesie wciąż,
chociaż
zaciska usta z bólu,
ma
ciągle w oczach iskry życia,
zapalające
mój mały świat
i
zamienia w popioły żyzne
czerniejące
kikuty sadów,
pod
powiekami tkwiące bólem
Kobieta,
która mnie niesie wciąż,
czasem
poskarży się półgłosem,
czasem
wykrzyczy ból prosto w twarz.
-
Odważ się w końcu żyć i weź mnie
wreszcie
w ramiona i nieś w bezkres,
krokiem
pewnym, jak kiedyś szedłeś
umiejąc
marzyć, kochać i żyć.
II.
Wychodzę
z ciepłego mieszkania.
Tak
zawsze kończy się rano sen
-
smakiem kawy i chleba z masłem.
Po
omacku szukam jeszcze ust
sennej,
domowej Hypsipyle.
Do
jutra – szepczę, znikam cicho,
kurtkę
wkładam na zbolały grzbiet.
Cień
znika w chłodzie listopada
chmurnego
czarownika smutku,
świecącego
złośliwie w oczy
ślepiami
sodowych latarni.
Prowadzony
donikąd patrzę
na
wstęgę ludzkich szarych cieni.
Od
smugi aut mknących w mrok ślepnę.
Potrącam
innych oślepionych.
Zaczynamy
poranny pacierz,
siarczystych
pozdrowień bliźniego.
Krótkie
eksplozje z ust nie ranią,
bo
pancerz twardy ma już każdy.
Obojętnego
– Przepraszam! - zgrzyt,
i
wszystko znowu w mroku znika.
III.
Z
kawałków szkiełek kolorowych,
człowiek
mieniąc się idzie w tłumie,
ludzi
z kolorowych kawałków.
Pobrzękuje
na wietrze, chrzęści.
Człowiek
odbija się w szkle wystaw.
W
taflach ich gładkich i matowych,
oceanów
bezkresnych widma,
ławice
marzeń do spełnienia.
Stalowych
masztów smukłe drzewce,
prowadzą
w dal żaglowce białe.
Syreny
kwilą swoje pieśni,
plastikiem
wabiąc piersi gładkich,
sen
obiecują w trójwymiarze.
Skórę
prawdziwą, ludzką, gładką
dotknąć
jej można i przytulić,
Żadnych
– szkieł, ran, bólu i krwi plam,
człowiek
nie rani już człowieka,
choć
szkieł ma wbitych w duszę milion.
Z
kawałków kolorowych szkiełek
człowiek,
mieniąc się znika w tłumie,
uśmiecha
się szydząc z tej mrzonki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz