czwartek, 14 listopada 2013

Jazon

Jazon

I.

Kobieta, która mnie niesie wciąż
od lat, nie pozwala mi upaść.
Powtarza – umiesz iść sam, wiem to.
Kiedyś będziesz gotowy na krok,
ten pierwszy, znowu samodzielny,
otworzysz znów oczy i serce
byle dalej mieć mrok za sobą.
Kobieta, która mnie niesie wciąż,
chociaż zaciska usta z bólu,
ma ciągle w oczach iskry życia,
zapalające mój mały świat
i zamienia w popioły żyzne
czerniejące kikuty sadów,
pod powiekami tkwiące bólem
Kobieta, która mnie niesie wciąż,
czasem poskarży się półgłosem,
czasem wykrzyczy ból prosto w twarz.
- Odważ się w końcu żyć i weź mnie
wreszcie w ramiona i nieś w bezkres,
krokiem pewnym, jak kiedyś szedłeś
umiejąc marzyć, kochać i żyć.

II.

Wychodzę z ciepłego mieszkania.
Tak zawsze kończy się rano sen
- smakiem kawy i chleba z masłem.
Po omacku szukam jeszcze ust
sennej, domowej Hypsipyle.
Do jutra – szepczę, znikam cicho,
kurtkę wkładam na zbolały grzbiet.

Cień znika w chłodzie listopada
chmurnego czarownika smutku,
świecącego złośliwie w oczy
ślepiami sodowych latarni.
Prowadzony donikąd patrzę
na wstęgę ludzkich szarych cieni.
Od smugi aut mknących w mrok ślepnę.

Potrącam innych oślepionych.
Zaczynamy poranny pacierz,
siarczystych pozdrowień bliźniego.
Krótkie eksplozje z ust nie ranią,
bo pancerz twardy ma już każdy.
Obojętnego – Przepraszam! - zgrzyt,
i wszystko znowu w mroku znika.

III.

Z kawałków szkiełek kolorowych,
człowiek mieniąc się idzie w tłumie,
ludzi z kolorowych kawałków.

Pobrzękuje na wietrze, chrzęści.
Człowiek odbija się w szkle wystaw.
W taflach ich gładkich i matowych,

oceanów bezkresnych widma,
ławice marzeń do spełnienia.
Stalowych masztów smukłe drzewce,

prowadzą w dal żaglowce białe.
Syreny kwilą swoje pieśni,
plastikiem wabiąc piersi gładkich,

sen obiecują w trójwymiarze.
Skórę prawdziwą, ludzką, gładką
dotknąć jej można i przytulić,

Żadnych – szkieł, ran, bólu i krwi plam,
człowiek nie rani już człowieka,
choć szkieł ma wbitych w duszę milion.

Z kawałków kolorowych szkiełek
człowiek, mieniąc się znika w tłumie,
uśmiecha się szydząc z tej mrzonki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz