II.
Blade latarni światło,
tłamsi gęsta mgła.
Po czerwone słońca wino,
sięga Pikowa nocy Dama.
W bezruchu zastyga park,
W bezruchu zastyga czas.
Sączy się zmierzchu czas,
obrazami bawi się światło.
Pogrąża się w mroku park.
Nad alejkami zalega mgła,
Szyje z niej suknię dama.
Szeleści dzikie wino.
W parku młodzieńcy piją wino,
Nieważne dla nich miejsce i czas.
Patrzy w staw kamienna dama,
w czarnej tafli odbite światło.
Dźwięki tłumi gęsta mgła,
Widmami zapełnia się park.
Idę zmarznięty przez park.
Też tutaj kiedyś piłem wino.
Tak samo go otuliła mgła,
i nie miał znaczenia czas.
W środku nocy, gwiazd światło
i w staw wpatrzona dama.
A może wtedy ożyła dama?
I szliśmy razem przez park?
Ze wzrokiem grało światło,
szumiało w głowie wino.
Z pamięcią figle płata czas
Wspomnienia pokrywa mgła.
Rozproszyła się mgła.
Zniknęła w mroku dama.
Mam jeszcze czas,
żeby przejść przez park.
W dzikim winie,
gaśnie smugami światło.
Rozproszyła się mgła.
Zniknęła w mroku dama.
Mam jeszcze czas,
żeby przejść przez park.
W dzikim winie,
gaśnie smugami światło.
Lecz ciągle w oczach to światło, nie
zasłoni go mgła.
Młodzieńcy wciąż tu piją wino, w
towarzystwie dam.
Zmienia się świat nie park, jak
dobrze że stoi tu czas.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz